Paweł Pomianek Paweł Pomianek
289
BLOG

Moja przemiana i kult Najświętszego Serca

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 4

1 maja 1998 r. miała miejsce chyba najgłębsza, najbardziej radykalna przemiana w moim życiu, która nadała mu nowy kierunek. Jednak dopiero w tym roku rozumiem ją także jako łaskę Najświętszego Serca Jezusowego.
 
O samym fakcie pisałem szerzej przed rokiem – w 10 rocznicę. Jeśli ktoś nie pamięta lub nie zna tego tekstu, warto go przeczytać na początek (nie jest długi). Chciałem natomiast napisać o tym, co w tym wszystkim również dla mnie jest nowe. Rok 2009 o tyle to uwydatnia, że jest rokiem lustrzanym wobec 1998 – dni tygodnia pokrywają się z tymi samymi datami. 1 maja 1998 również przypadło w piątek, a więc również wtedy był to Pierwszy Piątek Miesiąca (dalej PPM). Ta ostatnia informacja była dla mnie jasna, bo w tamtym czasie wyłącznie w PPM były w naszej parafii msze święte o godzinie 15.00 (w Godzinie Miłosierdzia – dalej GM). Natomiast osobiście od wielu lat kult Najświętszego Serca był dla mnie co najmniej dziwny. Stał mi się bliski dopiero w ostatnim roku, a to, że 2009 jest rokiem lustrzanym wobec 1998 pozwoliło mi odkryć, że dzień w którym otrzymałem być może największą łaskę w moim życiu jest dniem szczególnych darów Najświętszego Serca Jezusowego.
 
--------------------------
Przez wiele lat kult Najświętszego Serca uważałem za niepotrzebny. Uważałem, że skoro możemy czcić Całą Osobę Jezusa Chrystusa nie ma potrzeby rozdzielać Go i czcić Jego kawałka, jakim Jest Serce. Traktowałem ten kult jako podobny do oddawania czci poszczególnym Ranom Chrystusa. Dlaczego tak kawałkować Zbawiciela, skoro można go czcić w całości. Podobnie dystansowałem się wobec kultu Bożych cech: Bożej Opatrzności, Bożego Miłosierdzia. Po co czcić cechy – twierdziłem – skoro można czcić Całą Osobę, co jest bez wątpienia kultem doskonalszym. Można się tutaj odwołać do mojego niegdysiejszego podejścia do maryjności. Po co czcić aż tak mocno Maryję, skoro można czcić bezpośrednio Boga. Uważałem, że te wszystkie ww. rodzaje kultu nie są złe, ale są dla ludzi niedojrzałych w swej teologicznej wiedzy, są – odwołując się do słów świętego Pawła – mlekiem, podczas gdy świadomy kult Boga jest jedynie dla dojrzałych i uświadomionych. Dziś wiem, jak wielki błąd popełniałem. Dziś wiem, jak wiele brakowało mi przede wszystkim wiedzy, ale także i pokory. Dziś wiem, że to, co najlepsze w Kościele pochodzi głównie ze starych kultów ludu chrześcijańskiego, wywodzących się z objawień prywatnych.
 
Zresztą pod wpływem przedstawicieli Kościelnej Tradycji zmieniło się generalnie moje podejście do kultów wypływających z objawień. Wcześniej często powoływałem się na nowy Katechizm Kościoła, w którym można przeczytać, że nie jest konieczna wiara w objawienia prywatne. Ja wprawdzie je przyjmowałem, ale uważałem, że ich przesłanie jest potrzebne tym, którzy nie czytają dokumentów Kościoła, którymi to kierowanie się jest o wiele lepszą drogą. Teraz widzę, że jeśli uznać objawienie za prawdziwe, to moje stanowisko było zwyczajnie bez sensu. Jeśli Bóg się objawia lub pozwala to zrobić swoim świętym i poleca dany rodzaj kultu, to przecież nie po to, żeby można było stwierdzić, że znam kult lepszy, ale właśnie dlatego, że taka modlitwa będzie Bogu najmilsza, że będzie ona – mówiąc językiem teologicznym, choć brzmi to może nienajszczęśliwiej – najskuteczniejsza. Bez wątpienia najpiękniejszą modlitwą, jaką dał nam kiedykolwiek Bóg poprzez objawienia jest Różaniec Święty (w formacie trzyczęściowym, Tajemnice Światła są ludzkim dodatkiem). Około pół roku temu, miałem się okazję przekonać, że kult Najświętszego Serca – tak jak rozumie go Kościół – jest również wspaniały. A twierdzenie, że jest to kult kawałka Pana Jezusa jest tak absurdalne, że aż żal bierze.
 
Do mojej zmiany poglądów w tej kwestii przyczyniła się nieduża książeczka Ewy Hanter Historia kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa. Szczerze, z serca polecam ją każdemu, kto ma wobec tego kultu jakikolwiek wątpliwości. Jeśli chodzi o mnie, nie dość, że rozwiała wszystkie, to jeszcze sprawiła, że kult Najświętszego Serca jest u mnie teraz jednym z najważniejszych. Postanowiłem po raz kolejny świadomie obejść PPM, do których poprzednio także się dystansowałem, Litanię do Najświętszego Serca odmawiam częściej niż tylko w PPM. Książeczka pokazuje jak bardzo biblijny jest to kult, pokazuje kulty pokrewne wobec niego – o tych rzeczach również nie miałem pojęcia. Kto wie np., że Uroczystość Chrystusa Króla jest społecznym kultem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Innym kultem pokrewnym jest kult Bożego Miłosierdzia – ścisły związek widzę także w wydarzeniu mojej przemiany (PPM w GM). W książeczce znajdziemy także historię całego kultu i dzieł, które dzięki niemu, Pan dokonał w historii świata; przeczytamy również streszczenie wszystkich dokumentów papieskich dotyczących Najświętszego Serca.
 
Odwołując się do nich chciałbym tylko przytoczyć wyjaśnienie rozumienia tego kultu, jakie znajdujemy w encyklice Piusa XII Haurietis aquas. To właśnie te treści najbardziej do tego kultu mnie popchnęły i rozwiały moje wątpliwości.
 
Jak pisze papież, nabożeństwo to jest syntezą całej religii chrześcijańskiej. Kto je pielęgnuje, wyznaje istotę wiary i wypełnia podstawowe obowiązki. Encyklika wyjaśnia też rozumienie pojęcia „serce” w kulcie Najświętszego Serca. Ściśle Boska miłość Jezusa Chrystusa przedstawiona jest jako główna racja tego kultu. Mianowicie, miłość, którą Słowo Wcielone posiada wspólną z Ojcem i Duchem Świętym. Ta miłość tylko w Słowie Wcielonym z powodu unii hipostatycznej (zjednoczenia natury Boskiej i ludzkiej w osobie Jezusa Chrystusa) objawia się przez fizyczne Serca ludzkiej natury Chrystusa. Pełny przedmiot kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa obejmuje: Osobę Boską Chrystusa – miłość Boską wspólną z Ojcem i Duchem Świętym – samą miłość Trójcy Przenajświętszej – miłość duchową ludzką Chrystusa – miłość uczuciową ludzką Chrystusa – całe życie wewnętrzne Chrystusa człowieka.
 
--------------------------
1 maja rokrocznie jest dla mnie czasem niezwykłym. Rokrocznie przeżywam go jako dzień łaski, jako wielką rocznicę. Jak wielki musiał być wtedy dar Pana, skoro ciągle mogę odkrywać w tamtym wielkim dniu coś zupełnie nowego. Jak wielka jest Boża pedagogia w ludzkim życiu, że daje swoje dary w pewnym porządku, że ciągle jest Tym, Który zaskakuje, jest Tym, Który ożywia, jest Tym, Który działa, jest Tym, Który ma ciągle nowy plan na nasze życie. Dziś – odczuwając Jego opiekę i coraz głębsze zadowolenie ze swojego życia, ale i coraz głębszą pokorę wobec Bożych darów – w tym dniu po raz kolejny staję w osłupieniu adorując Bożą Wielkość. Najświętsze Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości