Paweł Pomianek Paweł Pomianek
96
BLOG

Trwając w oczekiwaniu na nasze Dzieciątko…

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Niemal wszystko dopięte już na ostatni guzik. Łóżeczko i wózek czekają, ubranka wyprawne i pachnące, torba do szpitala spakowana. W końcu ta wielka chwila, gdy ujrzymy nasze Dzieciątko oko w oko może przyjść każdego dnia.
 
Wpis dedykuję przede wszystkim bliskim, zarówno moim, jak i mojej Żony, którzy często pytają nas, czy to już, kiedy to, czy wszystko już przygotowane. Dziś dla Was wszystkich – i nie tylko dla Was – kilka refleksji o naszych przygotowaniach, o tym jak ten czas przeżywamy, czym jest dla nas ten piękny i zupełnie nowy okres naszego życia – okres rodzicielstwa.
 
Nie będzie niczym zaskakującym i odkrywczym, jeśli napiszę, że po pierwsze wszystko, co przeżywamy przez ostatnie dziewięć miesięcy, to dla nas coś zupełnie nowego, a po drugie – coś ogromnie pięknego. Właściwie aż słów brakuje, by wyrazić doniosłość tego, co się dzieje: w mojej Żonie wzrasta nowy człowiek, nowe życie, ktoś, kto bez nas by nie zaistniał, niezapisana karta, zależna od nas genetycznie, zależna pośrednio od każdego naszego zachowania, naszego słowa, gestu. Ktoś dla kogo świat przed nami nie istniał. Ktoś dla kogo, Ania i ja od zawsze jesteśmy małżonkami, Mamą i Tatą…
 
No właśnie, napisałem o tym, że mamy świadomość, iż ten nowy człowiek już wzrasta. Mamy oboje głębokie poczucie, że to, co najważniejsze już się wydarzyło. Oczywiście nie w sensie uczuciowym, zmysłowym. Dla nas jako ludzi, dla których tak ważne jest poznanie poprzez widzenie, słyszenie, poprzez dotyk, mentalnie zdecydowanie większym przełomem będzie spotkanie z naszym Dzieciątkiem po porodzie, niż samo jego zaistnienie. Bo na początku jest przecież tylko pewna świadomość, tylko pewne oswajanie się z myślą, że jest Ktoś trzeci, kogo nie można jednak ani zobaczyć, ani poczuć. Niemniej jednak bytowo, to, co najważniejsze już wydarzyło się w ostatniej dekadzie sierpnia, gdy Pan powołał nasze Dzieciątko do istnienia. Nie będzie już żadnego ważniejszego momentu. Spotkanie z narodzonym dzieckiem będzie dla nas osobiście rewolucją, ale w sensie ontologicznym poród jest tylko konsekwencją aktu stwórczego, który wcześniej zaistniał, jest tylko etapem życia, choć etapem niezwykle ważnym.
 
Mając tę świadomość oraz dzięki zaawansowaniu dzisiejszej medycyny prenatalnej, już przez ostatnie miesiące mogliśmy się cieszyć budowaniem relacji z naszym Dzieciątkiem. Dojrzewała w nas świadomość tego, że nie jesteśmy sami, niejako rodziło się w nas stopniowo i powoli nasze ojcostwo i macierzyństwo. Sam miałem np. głęboką świadomość, że jakiekolwiek negatywne oddziaływanie na emocje Anusi, mogą utrudnić życiowy start naszemu Dzieciątku, powodując jego stres, tworząc lęki. Te miesiące były niezwykłe, także dla mnie jako ojca, zwłaszcza gdy Dzieciątko – 0woc naszej miłości – coraz częściej zaczynało dawać znaki swojej obecności. Dla mnie osobiście najbardziej wzruszające było, gdy w pierwszych tygodniach, kiedy ruchy były odczuwalne, zaczynało kopać w chwilach, gdy modliliśmy się, jakby podkreślając wtedy swoją obecność. Nasza modlitwa małżeńska zaczynała stawać się modlitwą rodzinną.
 
Świadomość tego, że Ania nosi pod serduszkiem nasze Dzieciątko, co najmniej podwoiła we mnie miłość do Żony. Gdy przypominam sobie dawne szczęście w okresie zakochania, poznawania się, burzy pozytywnych emocji, stopniowego zbliżania się do siebie, to wszystko jest nieporównywalne z tymi uczuciami… no właśnie, trochę brakuje mi słowa, bo chodzi o coś głębszego niż uczucia, choć piszę o płaszczyźnie odczuwania. Dziś, gdy patrzę na Anię jako na Matkę naszego Dziecka, poczucie jej wielkości jest po stokroć większe niż wtedy. Nieporównanie głębszy jest mój szacunek do jej kobiecości. Nasze Dzieciątko, choć jeszcze nienarodzone, buduje więc cudowną więź między nami, jakiej oboje nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Jaką głębię ma w sobie przytulanie Żony ze świadomością, że między nami jest Ktoś jeszcze.
 
Chcę potwierdzić, że do samego końca nie znamy płci naszego dziecka. Głównie ze względu na panią ginekolog Ani, która mówi, że się nie „bawi w zgadywanki”. Jak stwierdziła moja koleżanka, to „bardzo odpowiedzialne podejście”. Sam również podzielam ten pogląd. Świadomość wielości błędów w ustalaniu płci sprawia, że od początku wolałem nie znać płci Dziecka. Jak widać, szczególnie budowania naszej relacji z nim już w okresie prenatalnym to nie utrudniło. Nie chcę natomiast wyobrażać sobie nawet, co by było, gdyby miała miejsce pomyłka, np. my przez kilka miesięcy budowalibyśmy więź z córką, a urodziłby się syn, bądź odwrotnie. Cieszę się, że tego szoku nam oszczędzono. Nie chcę być jednak odebrany jako przeciwnik ustalania płci dzieci w łonach matek. Ja po prostu czekam, aż te systemy będą doskonalsze i pewniejsze.
 
Termin porodu zbliża się wielkimi krokami. Właściwie od kilkunastu dni żyjemy ze świadomością, że Dzieciątko może przyjść na świat każdego dnia. Oczekujemy go z pewnym drżeniem, ale i z radością. Z obawą przed bólem, przed umiejętnością efektywnego współprzeżywania, przed konsekwencjami zdrowotnymi porodu. Mamy jednak świadomość, że na końcu drogi boleści, czeka nas zmartwychwstanie Radości, bezpośrednie spotkanie z naszym pierwszym Dzieciątkiem.
 
Czytających ten wpis, w imieniu swoim oraz mojej Żony, chcę prosić o modlitwę o szczęśliwe rozwiązanie, o siłę do wspólnego przeżywania tych doniosłych, ale trudnych chwil, o zdrowie dla Dzieciątka, o to, abyśmy otrzymali od Pana łaskę do bycia dobrymi rodzicami. A czytelnikom mojego bloga obiecuję, że dam znać, gdy Dziecko się narodzi.

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości