Paweł Pomianek Paweł Pomianek
627
BLOG

Czy Chrystus przyniósł odkupienie wszystkim ludziom? (cz. 2)

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 4

We wczorajszej części rozważania zaproponowałem analogię, która pokazywała, że to, iż zbawienie jest darmowym darem, nie jest sprzeczne z tym, że aby móc je osiągnąć potrzebny jest osobisty wysiłek i korzystanie z sakramentów. Ale czy możliwe jest zbawienie tych, którzy żyli przed Chrystusem lub tych, którzy nie mają możliwości w swoim życiu zetknąć się ze Świętym Kościołem, a nawet z chrześcijaństwem w ogóle?
 
Co jednak z ludźmi, którzy żyli zanim Chrystus przyszedł na ziemię i z tymi, którzy nie mogli poznać Kościoła – pisałem wczoraj. – O tym jutro, w drugiej części rozważania. Oddamy w nim głos o. Jackowi Salijowi OP.
 
Dlaczego akurat o. Salijowi? Doskonale bowiem opisał on ten problem w swoim artykule Czy Chrystus Pan odkupił wszystkich ludzi? O. Jacek Salij od wielu lat prowadzi rubrykę w czasopiśmie „W drodze”, gdzie odpowiada na pytania dotyczące wiary. Potem ze zbiorów takich tekstów powstają bardzo interesujące książki, które gorąco polecam. Często te zbiory są grupowane po prostu tematycznie. I właśnie artykuł, którego część chcę zacytować poniżej znajduje się w książce Tajemnice Biblii, która od niedawna jest dostępna w abonamencie naszego wydawnictwa ebooków – Libenter.pl.
 
We wspomnianym tekście o. Salij dotyka niemal wyłącznie tematyki, która nie została poruszona przeze mnie w tekście wczorajszym, a która dotyczy zbawienia tych, którzy żyli przed Chrystusem. To, co mnie najbardziej odpowiada u Ojca Salija a nawet budzi szacunek bliski podziwu, to jego ogromne oczytanie nie tylko w Piśmie Świętym (bo to dzisiaj już podziwu nie budzi), ale przede wszystkim w Tradycji Kościoła. W jego tekstach niezwykle często znajduję odwołania do Ojców Kościoła oraz do dokumentów Kościoła z czasów, do których nawiązuje dzisiaj mało kto (poza osobami zajmującymi się historią Kościoła). Tak więc gorąco zachęcam do poczytania większej ilości tekstów o. Salija. Są one dostępne w naszym wydawnictwie (obecnie trzy książki), ale również w wielkiej ilości książek tradycyjnych a nawet w Internecie.
 
Ale dość tych wstępów, zapraszam do lektury.
 
**************
Postawmy sobie pytanie o los wieczny tych setek i tysięcy, a może milionów pokoleń, które żyły przed Chrystusem. Dla wierzącego chrześcijanina jest to pytanie ogromnie ważne, skoro wiara uczy nas, że tylko w Chrystusie człowiek może osiągnąć zbawienie: „Nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12; por. 1 Tm 2,5n).
 
(…)
Otóż warto wiedzieć, że w starożytności chrześcijańskiej popularnością cieszyła się prawda, iż Kościół istnieje od początku świata, tyle że do czasów Chrystusa Pana istniał jedynie w formie niewidzialnej. Świadectwo tej wiary znajdziemy m.in. w najstarszej zachowanej do naszych czasów homilii chrześcijańskiej, napisanej przed rokiem 150: „Pełniąc wolę Ojca naszego, Boga, należeć będziemy do Kościoła naszego pierwotnego, Kościoła duchowego, stworzonego pierwej niż słońce i księżyc. [...] Kościół nie istnieje dopiero od dzisiaj, ale od początku. Był on bowiem duchowy, tak właśnie jak nasz Jezus. Objawił się zaś w ostatnich dniach, ażeby nas zbawić. Otóż Kościół, który był duchowy, objawił się w ciele Chrystusowym, aby nam pokazać, że kto go zachowa w ciele i go nie zbezcześci, otrzyma go w Duchu Świętym”[1].
 
Zauważmy, że założenie Kościoła przez Pana Jezusa przyrównuje autor tej homilii do tajemnicy Wcielenia. Tak jak Chrystus Pan nie zaczął istnieć w momencie swego poczęcia, bo jest On Przedwiecznym Synem Bożym, ale wówczas zaczęło się tylko Jego istnienie widzialne, w naturze ludzkiej – podobnie jest z Kościołem: istniał on od początku świata, a Pan Jezus w tym sensie go założył, że nadał mu postać instytucji i wspólnoty, która istnieje również w wymiarze widzialnym.
 
Takie spojrzenie na Kościół było wśród pierwszych chrześcijan bardzo rozpowszechnione, jak o tym świadczą jeszcze dwa inne, też pochodzące z połowy II wieku, dokumenty: Pasterz Hermasa (Wizja 2,4,1)[2] oraz Apologiaśw. Justyna Męczennika (1,46,2)[3]. Św. Justyn, chyba jako pierwszy w historii Kościoła, mówi o żyjących w czasach przedchrześcijańskich chrześcijanach anonimowych: „Pouczono nas, że Chrystus to pierworodny Syn Boży i równocześnie Słowo, w którym uczestniczy cały ród ludzki. Otóż ci, co prowadzili życie ze Słowem zgodne, są chrześcijanami, nawet jeśli uchodzili za ateistów, jak na przykład wśród Greków Sokrates, Heraklit i do nich podobni”.
 
Jak widzimy, św. Justyn wyraźnie stwierdza, że nie jest to jego osobisty pogląd, ale że takie pouczenie otrzymał od Kościoła. Otóż jeśli sobie uprzytomnimy, że tajemnica Kościoła jest to tajemnica powołania do zbawienia, to okaże się, że już Apostoł Paweł kilkakrotnie wspominał, że istnieje ona od wieków, a Chrystus Pan nadał jej widzialność i całą skuteczność (Rz 16,25n; Ef 3,9n; Kol 1,26).
 
Dzisiaj, kiedy nawet gorliwi katolicy zbyt mało zauważają w Kościele jego wymiar nadprzyrodzony, szczególnie warto sobie przypomnieć tę starą prawdę, że Kościół również w tym nie jest podobny do żadnej instytucji czysto ludzkiej, iż jest transcendentny wobec dziejów: istnieje wcześniej, niż te dzieje się zaczęły i nie przestanie istnieć, kiedy one dobiegną kresu. Kościół jest bowiem wielką wspólnotą Bożych przyjaciół, przeznaczoną do życia wiecznego.
 
(…)
„Od Abla sprawiedliwego aż do końca świata – wypowiada tę samą prawdę św. Augustyn – jak długo ludzie rodzą się i są rodzeni, wszyscy sprawiedliwi przechodzący przez to życie stanowią jedno ciało Chrystusa”[4]. Warto wiedzieć, że prawdę tę przypomniał również ostatni sobór, w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (2), wykorzystując zresztą te właśnie sformułowania św. Augustyna.
 
I to jest pierwsza część odpowiedzi na nasz problem: Kościół jest tajemnicą istniejącą przed wiekami, a zatem do zbawienia byli wezwani również wszyscy ludzie, żyjący przed Chrystusem. Ci, którzy rzeczywiście szli przez życie drogą zbawienia, zawdzięczali to łasce, której Bóg im udzielał ze względu na przyszłe zasługi Chrystusa Pana. „Bo nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”.
 
Tę prawdę, że ci ludzie ery przedchrześcijańskiej, którzy rzeczywiście zbawienia dostąpili, zawdzięczają je całkowicie Chrystusowi, a osiągnęli je dopiero po Jego zbawczej śmierci, wyznajemy w słowach „Symbolu apostolskiego”: „Zstąpił do piekieł”. Żeby nie wydłużać tego listu, nie będę tu omawiał tekstów biblijnych na ten temat, bo są one łatwo dostępne (1 P 3,18–22; Ef 4,8–10; Hbr 11,39n; Ap 1,18). Od razu przejdę do przedstawienia paru szczególnie charakterystycznych pouczeń, jakie na temat prawdy o zstąpieniu Ukrzyżowanego do otchłani zostawili nam Ojcowie Kościoła.
 
Zacznę od pochodzącego z ok. 180 roku świadectwa św. Ireneusza, duchowego wnuka Apostoła Jana, bo jest ono napisane jakby specjalnie w odpowiedzi na nasz problem: „Chrystus przyszedł nie tylko dla tych, którzy uwierzyli Mu od czasów cesarza Tyberiusza. Nie jest też tak, żeby Ojciec troszczył się tylko o ludzi, którzy żyją obecnie. On troszczy się w ogóle o wszystkich od początku ludzi, którzy według swoich możliwości i w swoim czasie bali się i kochali Boga, byli sprawiedliwi i troskliwi wobec bliźnich oraz pragnęli zobaczyć Mesjasza i usłyszeć Jego głos. (...) Dlatego Pan zstąpił pod ziemię, aby również im zwiastować nowinę o swoim przyjściu, że jest odpuszczenie grzechów dla tych, którzy w Niego wierzą”[5].
 
Obraz Chrystusa Pana, ogłaszającego przebywającym w otchłani zmarłym dobrą nowinę, zaczerpnięty został z 1 P 3,19. Otóż byłoby dużym uproszczeniem przypisać pobłażliwie ten obraz nadmiarowi wyobraźni eschatologicznej u pierwszych chrześcijan. Funkcją tego obrazu jest przekazanie nam prawdy, że z chwilą zbawczej śmierci Chrystusa Pana zbawienie nie ogarnęło bynajmniej automatycznie wszystkich ludzi, którzy umarli przed Nim, ale było ono przedmiotem wyboru każdego, kto je rzeczywiście przyjął.
 
Klemens z Aleksandrii, piszący jakieś dwadzieścia lat po Ireneuszu, wyraźnie powiada, że Chrystus Pan zstąpił do otchłani nie tylko dla sprawiedliwych Starego Testamentu, ale dla wszystkich ludzi spragnionych zbawienia: „Pan nie z żadnej innej przyczyny zstąpił do Hadesu, jak tylko po to, aby i tam głosić Ewangelię. (...) Sprawiedliwy, dopóki istotnie jest sprawiedliwy, nie różni się od innego sprawiedliwego, czy to byłby człowiek Prawa Mojżeszowego czy Hellen. Bóg jest Panem nie tylko Judejczyków, ale wszystkich ludzi, a bardziej bezpośrednio jest Ojcem tych, którzy Go poznali”[6].
 
(…)
Bo Chrystus Pan jest naprawdę kimś nieskończenie więcej niż założycielem religii chrześcijańskiej. „On jest prawdziwie Zbawicielem świata” (J 4,42). Również Zbawicielem wszystkich pokoleń, które były przed Nim.
 
**************
 
Myślę, że powyższy tekst odpowiada również częściowo na wątpliwości, które przedstawił w komentarzach Krzysztof Wojtas dotyczące czasu. Powyższe rozważania można również w dużej części odnieść również do ludzi żyjących już po śmierci Chrystusa, którzy nie mieli okazji go poznać. By jednak rozstrzygnąć tę rzecz wprost na koniec jeszcze kilka zdań z Katechizmu Kościoła Katolickiego:
 
**************
 
1257 Sam Pan potwierdza, że chrzest jest konieczny do zbawienia Dlatego też polecił On swoim uczniom głosić Ewangelię i chrzcić wszystkie narody Chrzest jest konieczny do zbawienia dla tych, którym była głoszona Ewangelia i którzy mieli możliwość proszenia o ten sakrament. Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego. (…)
 
1260 Ponieważ "za wszystkich umarł Chrystus i... ostateczne powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie Boskie, to musimy uznać, że Duch Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w tej Paschalnej Tajemnicy"  (KdK 22). Każdy człowiek, który nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła, szuka prawdy i pełni wolę Bożą, na tyle, na ile ją zna, może być zbawiony. Można przypuszczać, że te osoby zapragnęłyby wyraźnie chrztu, gdyby wiedziały o jego konieczności.
 
**************
 
Całość tekstu o. Salija oraz jego inne wyjaśnienia dotyczące kontrowersyjnych fragmentów biblijnych można przeczytać po wykupieniu abonamentu w Libenter.pl.

 


[1] Tzw. Drugi List Klemensa do Koryntian, 14; w: Pisma Ojców apostolskich, tłum. Arkadiusz Lisiecki, Poznań 1924 s.190n.
[2] Dz.cyt., s.289.
[3] Święty Justyn, Apologia, tłum. Arkadiusz Lisiecki, Poznań 1926 s.53.
[4] Święty Augustyn, Kazanie 341,9,11 (PL 39,1499).
[5] Święty Ireneusz, Adversus haereses (Zdemaskowanie i odparcie fałszywej gnozy), 4,22,2 i 27,2; Sources chrétiennes 100,688 i 738.
[6]Klemens z Aleksandrii, Kobierce(6,46,2 i 47,2) tłum. Janina Niemirska-Pliszczyńska, t.2 Warszawa 1994 s.138n.

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura