Paweł Pomianek Paweł Pomianek
636
BLOG

Lao Che - Powstanie Warszawskie

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 4

Gdy przed tygodniem pisałem o Powstaniu Warszawskim obiecywałem, że napiszę o płycie zespołu Lao Che niesamowicie oddającej klimat tamtych dni. I mimo że ma ona już ponad trzy lata bez wątpienia warto do niej wracać: warto o niej pisać, a przede wszystkim warto jej słuchać.

Moim zamiarem nie jest pisanie szczególnie długiej recenzji i opisywanie po kolei wszystkiego, co znajduje się na płycie, ale raczej zakreślenie, dlaczego jest ona tak wartościowa. Myślę, że rzecz można ująć schematycznie w kilku punktach:

1. Muzyka niesamowicie oddaje treść. Wiele krzyków, czasem nieomal jęków, dużo ostrego grania. Ale i chwile zadumy – momenty spokojne, wyciszające. W warstwie muzycznej mamy także nawiązania do pieśni patriotycznej, wojskowej. No i to, co dla mnie najważniejsze – bardzo dużo reggae (więcej niż na późniejszej płycie Gospel – przy okazji polecam jej znakomitą recenzję autorstwa Michała Wolskiego).

2. Nawiązania w warstwie tekstowej do poezji krajowej i tekstów innych zespołów, m.in. tekst Baczyńskiego w utworze Godzina W – notabene moim zdaniem najlepszym na płycie. Zachęcam do obejrzenia wersji koncertowej (zaznaczam jednak, że wersja płytowa jest bez porównania lepsza).

3. Włączenie w utwory naturalnych dźwięków wojennych, odgłosów wojny. Tworzenie odgłosów wojny za sprawą instrumentarium, pijackie przyśpiewki na modłę walczących, a także wplecione wypowiedzi przywódców naszego narodu z tamtych czasów oraz audycji radiowych. To wszystko powoduje, że słuchacz czuje się we wnętrzu akcji.

4. I wreszcie być może plus największy: same teksty, w których nie ma absolutnie owijania w bawełnę. Nie gloryfikują one walczących, ale raczej pokazują wielki dramat powstańców. Pokazują ich nie jako bohaterów, ale jako zupełnie zwykłych ludzi, ze swymi przywarami, chorobami, słabościami – Lao Che nie omieszkało użyć też tekstów wręcz wulgarnych (wszak trudno, by na wojnie mówiono językiem poetyckim). Myślę, że klimat tekstów znakomicie oddaje tekst utworu pt. Barykada:

Trzeci dzień jak palę ogniem w Wilczura pysk,

Setny “świński blondyn” z “trupią główką”

polazł ziemię gryźć, ziemię gryźć, ziemię gryźć

Gar gówna tym gównoryjom i prztyczek w nos,

Rykoszet rozpieprzył zbożówki termos, palę papieros, papieros, papieros,

papieros, papieros / los, los, los,

Barykado – nasza Polsko mała idź pod prąd!

Na barykadzie “na Rejtana” jeden, drugi będzie w portki rżnąć,

Żaden to wstyd, wszak wszyscyśmy tutaj wiarą dusz.

 

Jednocześnie są również teksty dużo bardziej spokojne, refleksyjne:

 

Stare Miasto, Stare Miasto,

Wiernie Ciebie będziem strzec,

Mamy rozkaz Cię utrzymać,

Albo w gruzach twoich lec.

(Stare Miasto)

 

Lao Che bardzo krytycznie (i chyba realistycznie) ocenia również rząd londyński, który zupełnie nie rozumiał sytuacji walczących.

 

Halo, halo, tutaj Londyn, tutaj Londyn

Ona czarna, a on blondyn, a on blondyn

 

Słuchaj Londyn, nam nie trzeba audycji,

My żądamy amunicji!

(Zrzuty)

Zachęcam do posłuchania utworu

 

Wreszcie ukazują bratobójcze dramaty, jakie niesie ze sobą wojna:

 

Zośka - Nie strzelać, tu “ZOŚKA”, nie strzelać!

“Radosław” - nie strzelać!, tu “RADOSŁAW”, nie strzelać!

Polacy - nie strzelać! na boga tu Polacy!

(Przebicie do Śródmieścia)

 

Jest 100 tysięcy dusz,

A jedna ledwie rura,

Żołnierze wychodzą,

Cywilom i rannym się nie uda.

 

Jest jeden wielbłąd,

Do jednej igły ucha,

Nieliczni zbawieni,

Licznych Bóg nie słucha!!!!

(Stare Miasto)

Komplet utworów tworzy jakby jedno poetycko-muzyczne opowiadanie o losach powstania od końcowych dni lipca, gdy Komenda Główna AK podejmuje decyzję o jego wybuchu aż do jego upadku. Na opowiadanie składa się 10 małych odcinków. Każdy opowiada o innym wydarzeniu (Szczegółowy opis, jakich wydarzeń dotyczą poszczególne utwory można znaleźć tutaj na stronie zespołu). W trakcie słuchania daje się odczuć, jak zmieniają się nastroje, uczucia powstańców, jak z tygodnia na tydzień mają oni coraz mniej nadziei, jak zaczynają niszczeć morale walczących. Jak kończy się powoli walka o wolną Polskę, a zaczyna się raczej dramatyczna walka o własne przeżycie.

Podsumowując, można powiedzieć tylko jedno: Lao Che zrobiło rzecz niesamowitą. Myślę, że z płytą powinno się zapoznać jak najwięcej Polaków. Bliskie sobie brzmienia i treści znajdą zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy powstania, zarówno zwolennicy ostrego grania, jak i lightowego reggae, ale też miłośnicy pieśni patriotycznej. Gorąco zachęcam do posłuchania! I do wracania do płyty, choćby raz do roku w tych sierpniowych dniach zadumy.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura