Paweł Pomianek Paweł Pomianek
112
BLOG

Juleczka żyje już od roku

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Celowo nie napisałem „ma już roczek”, ale „żyje już od roku”, bowiem prawdopodobnie w tym dniu przed rokiem Pan powołał naszą córkę do istnienia. 

Nie chodzi mi też bynajmniej o dzień współżycia (to zbyt intymne i gdyby o to miało chodzić, w ogóle bym o tym nie pisał), ale o dzień owulacji, który wiąże się z powstaniem nowego życia. To jedno z wielkich dóbr, które przynoszą ze sobą Naturalne Metody Planowania Rodziny – pozwalają określić dzień, w którym Pan Bóg tworzy nowe życie.
 
Ktoś mógły zakrzyknąć, że jest to również sprawa intymna i nie wypada o tym pisać. Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Nikt nie krępuje się mówić o dacie urodzenia dziecka, choć samo to, co działo się na porodówce jest na tyle intemne, że również nie mówi się o tym zbyt wiele, a już na pewno nie należy tego pokazywać (warto zwrócić uwagę, że choćby na filmach częściej i „dokładniej” pokazuje się jednak współżycie niż poród). Jeśli o dacie urodzenia będącego owocem intymnego aktu, jakim jest wydanie dziecka na świat mówi się otwarcie, nie ma również powodu, by o momencie poczęcia, związanym przecież nierozerwalnie z cyklem menstruacyjnym kobiety, a nie bezpośrednio z aktem małżeńskim nie mówić w sposób równie otwarty. Poza tym, trzeba powiedzieć jasno, że jeśli współżycie jest kwestią intymną i prywatną, to zarówno powstanie nowego życia, jak i zrodzenie nowego człowieka to akty społeczne – oczywiście w sensie, w jakim tego słowa używa wielokrotnie Jan Paweł II. Ani poczęcie nowego życia, ani jego narodzenie nie jest prywatną sprawą rodziców. A nowe życie, czy to narodzone, czy to dopiero poczęte nie jest własnością rodziców, ale jest nową osobą, nowym odrębnym bytem.
 
Do tej pory przedstawiłem argumenty defensywne, odpowiadając na pytanie: dlaczego wolno mówić o dniu poczęcia dziecka. Teraz o tym, dlaczego nie tylko wolno, ale nawet należy o tym mówić, a w każdym razie dlaczego jest to wskazane.
 
W mojej rodzinie zamierzam obchodzić z dziećmi nie tylko dzień urodzin, ale także dzień powołania do życia. Proszę zauważyć, że w Kościele mamy dwa takie piękne święta: Niepokalane Poczęcie i Zwiastowanie. Obchodzimy poczęcie Jezusa, jak i Maryi. A przecież poczęcie Maryi było owocem intymnego zjednoczenia Anny i Joachima. Kościół nie boi się więc mówić o tej wielkiej chwili powstania nowego życia. Dlaczego w katolickich domach nie świętować tego wielkiego momentu, gdy Bóg powołuje dzieciątko do życia? Przecież, jakby nie patrzeć – pisałem o tym na dwa dni przed narodzinami Juleczki – jest ona ważniejsza niż poród, który jest tylko pewnym etapem.
 
Dlaczego uważam to za ważne? Bo jest to budowanie pozytywnej kultury pro-life. Dziś tyle kosztuje walka o prawo do życia nienarodzonych, bo w naszej kulturze ciągle nie traktuje się płodu, jako pełnoprawnego człowieka (świadczy o tym językowy lapsus nazywania kobiety w ciąży „przyszłą mamą”). Świętowanie z dziećmi dnia poczęcia (intymnie, w rodzinie, w dziękczynieniu Bogu) przyczyni się do tego, że już od najmłodszych lat dla dziecka będzie zupełnie naturalne, że nie zaczęło być człowiekiem, gdy się urodziło, ale już wtedy, kiedy zostało poczęte. W przyszłości będzie dla niego naturalne, że człowiek zyskuje status osoby w chwili poczęcia.
 
Jestem zwolennikiem takiego budowania kultury życia, a nie tylko przez walkę z aborcją. Jest to bowiem budowanie od strony pozytywnej i dążące do zakorzeniania się w najgłębszym tego słowa znaczeniu mentalności pro-life.
 
My dzisiaj z Anią uczestniczyliśmy we Mszy św., dziękując za naszą Juleczkę. Za chwilę złożymy również Juleczce życzenia i wręczymy mały upominek. Później wraz z Rodziną będziemy dziękować we wspólnej modlitwie za to, że z maleńkiej Komóreczki, którą Pan w swojej niepojętej dobroci aktem stwórczym powołał do istnienia jest już dziś takim dużym, zdrowym, mądrym dzieciątkiem. Dziś cały dzień w zadziwieniu medytujemy nad tą tajemnicą. I oby tak było już co roku. A patron dnia, Święty Bartłomiej, niech otacza naszą Juleczkę swoją opieką. 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości